wtorek, 31 maja 2016

Gdzie jest prawdziwe życie?

Gdy za oknem, jest piękna pogoda, skłaniająca do spędzania czasu na świeżym powietrzu wraz z innymi ludźmi, to nachodzą mnie myśli o powszechności portali społecznościowych.

Myślę o tym, w jakim stopniu ludzie przenieśli do sieci swoje życie. A tym samym swoje emocje, pragnienia, marzenia, lęki, obawy.

Myślę o tym kim są prawdziwi, bliscy nam ludzie, a kim są nasi społecznościowi "znajomi".

Gdzie jest prawdziwe życie?

Tam, gdzie napis statusu "zadowolony" informuje Cię o stanie Twojego znajomego?
Czy tam, gdzie widzisz uśmiech na twarzy Twojego sąsiada mijanego każdego poranka?

Tam, gdzie Twój znajomy pokazuje na zdjęciu, że pije kawę?
Czy tam, gdzie czujesz zapach świeżo parzonej kawy przyrządzanej w południe przez Twojego brata?

Tam, gdzie Twój znajomy chwali się znanym miejscem, która właśnie odwiedza?
Czy tam, gdzie Twoja babcia zaprasza Cię do siebie i pokazuje z pasją wyhodowane kwiatki na balkonie i widzisz uśmiech na jej ustach?

Tam, gdzie Twój znajomy zamieszcza cytat motywacyjny znanej osoby?
Czy tam gdzie Twoja matka chce prosto z serca udzielić Ci mądrej rady i przytula Cię mówiąc, że zawsze Cię wspiera?

Gdzie jest prawdziwe życie?
Tam, gdzie Twój znajomy zamieszcza fragment zabawnej rozmowy ze swoim dzieckiem?
Czy tam, gdzie możesz posłuchać jak Twoja siostra próbuje dogadać się ze swoją niesforną córką?

Tam, gdzie obserwujesz zażartą internetową dyskusję na polityczny temat?
Czy tam, gdzie patrząc prosto w oczy możesz powiedzieć przyjacielowi, że akceptujesz to jakim jest i jak bardzo go kochasz ?

Tam, gdzie Twój znajomy chwali się na swojej stronie jego sukcesami zawodowymi?
Czy tam, gdzie z Twoją koleżanką świętujesz jej urodziny i przygotowujesz dla niej własnymi rękami jej ulubiony tort czekoladowy?

Gdzie jest prawdziwe życie?

Tam, gdzie wieczór spędza się dyskutując zawzięcie na grupach internetowych?
Czy tam, gdzie w ogrodzie, przy ognisku wyjawiasz przyjaciółce co Cię cieszy, a co Cię boli?

Tam, gdzie zamieszczasz jedynie swoje zwycięstwa i podboje?
Czy tam, gdzie przyznajesz się do swoich naturalnych chwil słabości przed swoim partnerem?

Tam, gdzie Twoi znajomi "online" nie mają czasu na spotkanie z Tobą?
Czy tam, gdzie dzwonisz do przyjaciółki i w ciągu godziny siedzisz u niej popijając Twoją ulubioną herbatę?

Gdzie jest prawdziwe życie?
Gdzie jest prawdziwy człowiek?
Gdzie są prawdziwe emocje?

Gdzie?

6 komentarzy:

  1. Bardzo pięknie to napisałeś. Ja też się nad tym zastanawiam. Internet pozwala na szybką komunikację, szybki odzew i można isę włąsnie wynurzyć dla obcych albo napisać swoje myśli dla innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marianie za Twój komentarz. Miło mi bardzo gościć Cię na moim blogu. :-)

      Jakbyś chciał, możesz napisać coś więcej o swoich obserwacjach odnośnie świata w sieci i świata realnego. :-)

      Usuń
  2. Dzięki Ci Boże za ludzi wrażliwych i nadwrażliwych."...lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę ..."Cz.Niemen.Przytulam was wrażliwcy do serca.Marek

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz calkowitą rację. Ja wlaśnie piję w lózku kawę i czytam Twój blog. Popatrzyłam za okno pięknie świeci słońce i 30 lat temu nie leżałabym w lózku i ogladała TV ( nie było netu) ale 30 lat temu juz siedziałam na polu i jak kucyk w krainie tęczy latałam po pilach i łąkach w naturze... teraz mam naturę za oknem jaką sobie wymarzyłam i siedzę w łózku.... Dobry tekst wstaje.... idę żyć ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przyznanie racji. :-)

      Ależ się cieszę, że mój tekst zmotywował Cię do wstania i aktywności. :-) Super! :-)

      Usuń
  4. Dzięki Wrażliwy / czemu jesteś bez imienia, chyba że nie zauważyłam /. Piszesz wspaniale, to pewnie dzięki wrażliwości właśnie. Przeczytałam tu na blogu chyba wszystko i jakoś mi lżej. Trafiłam tu bo szukałam treści dot. jak zmniejszyć emocjonalność, uspokoić i móc spać konkretnie teraz , gdy rozstałam się po 17 przeszło latach z miłością swojego życia. Wiem że się wszystko kończy kiedyś, ale tu nic na to nie wskazywało. Tym bardziej że spotkania były raz w tygodniu, prawie cały czas u mnie. Taki był układ miał 11 letniego syna jak się zaczęło. On żonaty w separacji nieformalnej, ale potrzebował miłości jak ja, bo tego nie miał. Piękny, znacznie, znacznie młodszy. Ale inny. Ta sama data urodzenia, dzień i miesiąc. Czułam że mam go z nieba. Po jakichś w młodości trzech ok 3 letnich związkach i dwóch bez miłości małżeństwach on był cudem. Po prostu wiedziałam że całe dobro jakie dałam Mamie przez 8 lat opieki, zaowocowało, dzięki temu mam tę miłość. Modliłam się o miłość całe życie zresztą. Przyszła i była. Nikt jak on mnie nie kochał, nie pragnął. On czegoś takiego też nigdy nie miał. Dziękowałam Opatrzności za miłość. Starałam się by trwała, może za mało. Nastał trudny czas niby pandemii, wyjechałam na wies z Warszawy i co 2 tyg jeździłam na spotkania. Dużo pisaliśmy, rozmawialiśmy przez telefon zawsze. Koniec, dobrze, on mnie nie chce to ja też. Ale..on w czasie rozmów często się unosił i w smsach mu zaczęła przeszkadzać moja serdeczność i miłość. Pytanie do ciebie by już dalej nie rozrzeszać, czy powinnam mu odpowiedzieć tym samym, bo mnie, skrzywdził. Np napisaniem do niby żony. Nigdy tam nie było dobrze i nie jest. Skrzywdził, nie tym co zrobił kończąc, tylko słowami jakie były wypisywane przez ok tydzień / ja nie byłam dłużna / i przez które nie mogę spać , wciąż z nim rozmawiając w myślach. Jak wg ciebie poradzić sobie z myślami. Pokorna nie byłam pisząc.
    Chciałabym by było pożegnalne spotkanie. Wstępnie się godził ale ja stawiałam jakieś warunki. Napisał żegnaj i teraz milczy.

    Czytałam co piszesz o sobie. W 85 % zgadza się to ze mną. A z tym nie radzę sobie. Dawno tu nikt nie wchodził, choć takie wspaniałe treści zaczynające się od JABŁKO. Może już i ty tu nie zaglądasz. A może tak, wtedy jakaś nadzieja. Wokół nie mam kogoś kto by myślał jak ty. Pozdrawiam serdecznie
    Ewa

    OdpowiedzUsuń